Arturo Pérez-Reverte obchodzi dziś urodziny. Jego 67 sztyftów do kalendarzy, jak powiedział. Jest jednym z moich ulubionych autorów. Pérez-Reverte, tak znieważony, jak go podziwia nie pozostawia nikogo obojętnym. Wolę jego styl, a zwłaszcza jego stronę jako felietonisty niż pisarza. Ale mój podziw jest przede wszystkim dla jego osobę, jego życie i wizję świata, równie przejrzysty, jak zjadliwy i surowy, jasny i mocny. To jest mój retrospektywa do jego sylwetki i pracy.
Psy i kule
Ostatni raz pozdrawiałem Pérez-Reverte na ostatnich Targach Książki w Madrycie, gdzie miałem czelność przekazać mu swoją powieść i podzielić się swoimi obawami i nerwami związanymi z moją premierą jako sygnatariusz kilka dni później. Jego słowa zachęty i powitania w burzliwym świecie literatury pozostaną w mojej pamięci jak skarb. Tak jak tamten graficzny dowód chwili.
Chciałem, żeby mnie podpisał Twarde psy nie tańczą, że właśnie skończyłem i byłem tym podekscytowany. Oczywiście tracę historie o psach, o samych psach, no dalej. Zrobił to przed kompilacją artykułów o psach, Psy i skurwysyny. Ale Murzyn, jego przyjaciele i jego historia całkowicie utknęły w moim sercu.
W tym ostatnim oczekiwaniu miałem mnóstwo czasu spojrzeć wstecz. Przejdź do tych wiadomości w wieku dwudziestu kilku lat kiedy inne serce, serce środkowej Europy, wykrwawiło się na śmierć w okrutnej wojnie, którą widzieliśmy na żywo każdego dnia.
Y co zawsze najbardziej kojarzy mi się z tymi chwilami otępienia, zarówno z przerażenia, jak i z obojętności tych wszystkich, którzy ani nie mogli, ani nie chcieli kroniki Arturo Pérez-Reverte. Z tego frontu, z mikrofonem w dłoni, patrząc w kamerę i głośno, swoim szczególnym tonem i okularami, stoicki, profesjonalny, a przede wszystkim odważny jak ta kamera, opowiadał o tym horrorze, gdy słyszeliśmy świst przelatujących za nim pocisków.
Odważny człowiek
Niedługo później don Diego Alatriste’a. I ja, który zawsze pochodzę z Atos, de Edmundo Dantes we wszystkich jej formachPana Rochester y wrzosowiskoz Jean Valjean i Javert i wreszcie z każdy antybohater, Upadłem już do jego stóp za szczątki. I wiedząc, jak robić i pisać od jego twórcy. Na szczątki. Ja też upadłem z nim w Rocroi i nadal za nim tęsknię, mimo że osiągnął już wieczność w swoim papierowym życiu.
Hussars, Queens, Cards, Priests, Table, Comanches and Pirates
I ta pieprzona i przezabawna Pavia Paquito i Carlitosa, intensywnie niebieskie oczy, Trafalgar nieszczęsnego Nelsona, tyle dni cholera za Madryt bez duszy, moja fascynacja Skromny lub tamto kapitan wilk. Było też kilku dobrych ludzi, ale niewielu. I zdjęcia bitew skąpanych w krwawych wspomnieniach i zemście.
Byli snajperami, artystami graffiti i biednymi hiszpańskimi diabłami zagubiony w zamarzniętej Rosji w cieniu orła. Stamtąd do tutaj. Drogą lądową, morską i powietrzną. W przeszłości i teraźniejszości, chociaż pozostaję przy wczorajszych. Te odtworzenia nie są tak dobrze udokumentowane ani wyszukane, ale opowiedziane w tym konkretnym stylu.
Zostaję także z tą królową Południa, z jej wściekłością i odwagą oraz z Tángerem Soto, z jej tajemnicą i definicjami, z wiecznymi personifikacjami wszystkiego, czym kobieta może być, inspirować, prowokować i wytwarzać. Krótko mówiąc, jak człowiek może nam powiedzieć.
Jestem też korsarzem
Albo przede wszystkim. Ponieważ cenię również te namioty, byłem honorowym najemnikiem, próbowałem też wziąć go żywego i oczywiście często miałem odwagę obrazić. Ale przede wszystkim chciałem wyruszyć w każdą podróż tych statków zagubionych na lądzie lub w niekończących się sztormach oceanicznych. Może dlatego, że pochodzę z lądu, ale z panem Reverte dzielę głęboką miłość do morza. A ja jestem i zawsze będę z braterstwo Jacka Aubreya, artykuł, który też uprzejmie poświęciłem.
Tak, przechowuję te tysiące opowieści o ich przeżyciach, chwilach, wspomnieniach, postaciach, te tak ludzkie, że wydają się niemożliwe. Trzymam się tych poniedziałkowych poranków, kiedy czytam twój niedzielny artykuł, a ten niesławny dzień jest mi zawsze śpiewany. Ze wzruszeniem, z zesztywnieniem mięśni lub serca, z ironią lub z lamentem nad najnowszą podłością lub nonsensem, ostatnią oznaką ignorancji lub niezrozumienia. Te poniedziałki są mniej poniedziałkowe po Twoim cotygodniowym artykule. Powieści to coś innego i inne światy. I nie rób więcej filmów, proszę.
Mniej szpiegów, więcej szczekania
Ponieważ Nie podoba mi się ten ostatni Falco. Dlatego dałem mu znać w kolejnej z tych śmiałych rzeczy, które już dawały ci lata. „Człowieku”, powiedział mi, „z dwudziestu kilku książek, które mam, nie możesz wszystkich lubić…”. Masz rację. To prawda. A Falcó, choć czytam, powtarzam, styl, który mnie pasjonuje, jeszcze mnie nie przekonywał. Zobaczymy, czy ten sabotaż to zrobi, ale wątpię w to. Kiedy postać nie dała ci tego błysku że wszyscy wiemy, jest to już więcej niż trudne.
Moja odpowiedź brzmiała: „kontynuuj więcej szczekania, proszę”, z większą liczbą czarnych, bardziej rozmownych i niepoprawnych politycznie psów. Albo odzyskaj Don Diego. Ale hej, to nie ma znaczenia, w każdym razie pisz dalej. Od jednych, od innych, stąd, od nas, czegokolwiek zechce, w skrócie, bo może, wie, a oni to zostawiają.
Więc ...
... Niech to będzie jeszcze kilka bloków kalendarza, panie Reverte. I że nadal ich widuję. Z kontrowersjami, bez nich, z podróżami i podróżami, z bohaterami lub złoczyńcami, którymi wszyscy jesteśmy trochę. Z czymkolwiek. Ale niech ich zobaczą. Albo lepiej, czytaj dalej.