César Vallejo Jest prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalnym peruwiańskim poetą na świecie i urodził się 16 marca 1892 roku w Santiago de Chuco. Jego twórczość charakteryzuje się: awangarda i odnowienie języka literackiego, gdzie autentyczność. Kultywował też narrację. Z miłością i podziwem dla Europa, odwiedził Francję, Hiszpanię i Rosję. Zmarł bardzo młodo w Paryżu, gdzie został pochowany na cmentarzu Montparnasse. Aby to zapamiętać, odkryć lub odkryć na nowo, idzie to wybór wierszy.
Cesar Vallejo—Pwybrane oemy
Poeta do ukochanej
Umiłowani, tej nocy ukrzyżowałeś siebie
na dwóch zakrzywionych belkach mojego pocałunku;
a twój smutek powiedział mi, że Jezus płakał,
i że jest słodszy Wielki Piątek niż ten pocałunek.
W tę pogodną noc, kiedy tak na mnie patrzyłeś,
Śmierć była wesoła i śpiewała w jego kościach.
W tę wrześniową noc odbyła się uroczystość
mój drugi upadek i najbardziej ludzki pocałunek.
Umiłowani, umrzemy oboje razem, bardzo razem;
nasza wzniosła gorycz stopniowo zniknie;
a usta nasze zmarłe dotkną cienia.
A w twoich błogosławionych oczach nie będzie więcej hańby;
Nie obrażę cię ponownie. i w grobie
Oboje zaśniemy, jak dwaj mali bracia.
kłamstwo
Kłamać. Jeśli oszukiwał,
i nic więcej. Otóż to. W przeciwnym razie,
zobaczysz też
jak bardzo będzie mnie bolało takie zachowanie.
Kłamać. Zamknij się.
Teraz jest ok.
Jak innym razem robisz mi to samo,
ale też taki byłem.
Do mnie, który tak wiele mignął, jeśli naprawdę
płakałeś,
od innych czasów po prostu zostałeś
w twoich słodkich dąsach,
mnie, któremu nawet nie śniło się, że im wierzysz,
Twoje łzy mnie zdobyły.
Zrobione.
Ale już wiesz: to wszystko było kłamstwem.
A jeśli nadal będziesz płakać, to dobrze!
Znowu nie muszę cię nawet widzieć, kiedy grasz.
półmrok
Marzyłem o ucieczce. i marzyłem
Twoja porozrzucana koronka w sypialni.
Na molo jakaś matka;
i jej piętnaście lat karmienia piersią w ciągu godziny.
Marzyłem o ucieczce. „Na zawsze”
westchnął na skali łuku;
Marzyłam o matce;
kilka świeżych pęczków warzyw,
i konstelowaną spódniczkę zorzy polarnej.
Wzdłuż molo…
I wzdłuż szyi, która tonie.
Ausente
Nieobecny! Tego ranka, kiedy jadę
dalej, do Tajemnicy,
idąc za nieuniknioną linią,
twoje stopy wślizgną się na cmentarz.
Nieobecny! Rano idę na plażę
z morza cienia i cichego imperium,
idę jak ponury ptak,
biały panteon będzie twoją niewolą.
W twoich oczach zapadnie noc;
i będziesz cierpieć, a potem weźmiesz
pokutujący pokaleczeni biali.
Nieobecny! I we własnych cierpieniach
musi przekroczyć krzyk brązów
paczka żalu!
nasz chleb
Śniadanie jest pijane… Wilgotna ziemia
cmentarza pachnie ukochaną krwią.
Zimowe Miasto… Krucjata Gryząca
wozu do przeciągania wydaje się
przykuta szybka emocja!
chciałbym zapukać do wszystkich drzwi,
i pytam nie wiem kogo; i później
zobacz biednych i cicho płacząc,
daj każdemu świeże kawałki chleba.
i plądruj bogatych ich winnice,
z dwiema świętymi rękami
że w mgnieniu oka
Odlecieli bez gwoździ z krzyża!
Rano rzęs, nie wstawaj!
Daj nam chleba powszedniego,
Pan…!
Wszystkie moje kości są obce;
może je ukradłem!
Przyszedłem, aby dać sobie to, co być może
przydzielony dla innego;
i myślę, że gdybym się nie urodził,
inny biedak wypije tę kawę!
Jestem złym złodziejem… Gdzie pójdę!
I w tej zimnej godzinie, kiedy ziemia
przekracza ludzki kurz i jest to takie smutne,
chciałbym zapukać do wszystkich drzwi,
i błagam nie wiem kto, wybacz,
i zrób mu małe kawałki świeżego chleba,
tutaj, w piecu mego serca…!
Źródło: Wiersze duszy